Forum grupa wsparcia dla ofiar Strona Główna grupa wsparcia dla ofiar
grupa wsparcia dla ofiar


Tak cię kocham, że cię biję

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum grupa wsparcia dla ofiar Strona Główna -> PROBLEM KRZYWDZENIA DZIECI
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Poszukiwacz1234
moderator forum
moderator forum



Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wykopalisk

 PostWysłany: Pon 17:58, 11 Sty 2010    Temat postu: Tak cię kocham, że cię biję Back to top

Barbara Smolińska
czasopismo Charaktery

Aż 85 proc. rodziców w Polsce uznaje za dopuszczalne uderzenie dziecka ręką w pupę. Ponad połowa (54 proc.) dopuszcza kilkakrotne uderzenie dziecka pasem (badanie OBOP).

Większość rodziców traktuje dziecko jak swoją własność. Są przekonani, że tylko oni mogą o dziecku decydować. Polskie prawo karne wciąż dopuszcza stosowanie bicia dzieci jako metodę wychowawczą, jeśli "użyte środki są proporcjonalne do przewinienia oraz nie zagrażają psychicznemu lub fizycznemu rozwojowi dziecka".

Każdy klaps boli. Klaps wymierzony "z miłością" przez kochającego rodzica boli podwójnie. Im mniejsze dziecko, tym bardziej boli. Uderzenie dziecka jest poniżeniem dla bitego i bijącego. Bicie pozostawia ślady znacznie trwalsze, niż pręgi na skórze. Hitler, Stalin, Mao - wszyscy tyrani w dzieciństwie byli bici - dowodzi w swojej książce "Zniewolone dzieciństwo" Alice Miller. Stłumiony gniew bitego dziecka przeradza się w nienawiść do siebie i innych. Z bitych dzieci wyrastają rodzice, którzy biją.
REKLAMA

Od trzech lat 30 kwietnia obchodzony jest jako Światowy Dzień Sprzeciwu wobec Bicia Dzieci. Ma przekonać rodziców i opiekunów, by zrezygnowali ze stosowania kar cielesnych. Wszelkich. Również klapsów.

Często zastanawiamy się, dlaczego ludzie biją swoje dzieci. Rzadziej zadajemy sobie pytanie: co przeżywają rodzice, którzy biją swoje dzieci? Spróbujmy się przyjrzeć temu zjawisku, postawić pewne hipotezy. Pomijam tu rodziców psychopatycznych, alkoholików i osoby zdecydowanie mocno zaburzone. Pozostaje cała reszta - skądinąd wrażliwych, często kochających rodziców. Co czują, gdy biją swoje dzieci?

Najczęściej są to osoby, które same doznały takiej przemocy w dzieciństwie, były bite i źle traktowane. Być może kiedyś postanowiły, że nigdy czegoś takiego nie zrobią swoim dzieciom. Ale ponieważ nigdy w świadomy sposób nie przeżyły swojej złości wobec tych, którzy je krzywdzili, nie mają świadomości, że ta złość w nich jest. I zaczynają ją wyrażać w stosunku do swoich dzieci. Tacy rodzice krzyczą, szarpią dziecko. A potem czują się winni. Przypominają sobie, jak to było w ich dzieciństwie i postanawiają, że nigdy więcej nie skrzywdzą swojego dziecka. Powstaje mechanizm błędnego koła. Nie stawiają dzieciom granic w różnych sytuacjach, nie zakazują, znoszą wszystko, aż do momentu, gdy złość, która w nich narosła, wybuchnie. Po czym znów czują się winni i podejmują nierealistyczne postanowienia co do tego, jak się będą wobec swoich dzieci zachowywać. Błędne koło się kręci.

Bicie dzieci bywa też wynikiem aktualnej frustracji. Zdarza się, że na dzieciach wyżywają się matki zmęczone długim siedzeniem w domu, obwiniające dzieci o brak satysfakcji zawodowej i sfrustrowane brakiem wsparcia ze strony mężów. Kobiety samotnie wychowujące dzieci. Albo mężczyźni, którzy stracili pracę i nie są w stanie utrzymać rodziny, którzy czują się nieszanowani, mają wrażenie, że dla nikogo nie są autorytetem.

Na dzieciach odreagowują poczucie niezadowolenia i braku spełnienia w życiu. Biją rodzice nieszczęśliwi w związkach małżeńskich, gnębieni przez współmałżonków, samotni. Biją rodzice bezradni, w poczuciu słabości i porażki. Użycie przemocy fizycznej daje im iluzję siły i władzy. Złudzenie, że mogą zmusić dziecko do tego, czego chcą. Biją również rodzice, którzy czują się nic nie warci. I zazdroszczą dziecku tego, czego im brak: radości, energii i dynamizmu.

Większość bijących rodziców przeżywa silne poczucie winy. Ale nie jest ono najlepszym doradcą w wychowaniu. Poczucie winy nakręca błędne koło. Trudno tę spiralę zatrzymać bez refleksji nad sobą lub terapii.

Pamiętam pacjentkę, która zgłosiła się na terapię dlatego, że wciąż szarpała swoją kilkuletnią córeczkę. Miała z tego powodu straszne wyrzuty sumienia. W trakcie terapii zdała sobie sprawę z tego, że zazdrościła córce jej dobrego życia. Sama miała trudne dzieciństwo, wychowała się w rodzinie alkoholowej. Nie uświadamiała sobie złości, jaką czuła w stosunku do ojca i do matki. Podczas terapii zrozumiała, że zazdrości córce tego, że ma lepiej, niż ona miała w jej wieku. Uświadomienie sobie, że istnieje w niej takie uczucie, uwolniło ją od niecierpliwych zachowań wobec córki.

Niektórzy rodzice dorabiają teorię do swojego postępowania, twierdząc, że bicie dobrze robi dzieciom. Mówią: "Sam byłem bity i wyszło mi to na dobre". Bronią się w ten sposób przed uświadomieniem sobie swojej krzywdy, poniżenia i wrogości wobec rodziców. Dziecko, które jest bite, musi przeżywać strach, przerażenie i złość do bijącego rodzica. Nie da się tego nie czuć, ale można te uczucia wyprzeć, zaprzeczyć im.

Inni rodzice próbują przerzucić winę na dziecko. Uderzone dziecko słyszy: "Zdenerwowałeś ojca. Gdybyś tak się nie zachowywał, ojciec nie musiałby cię zbić". Potem takie dziecko w dorosłym życiu obarcza się poczuciem winy za to, co robią inni.

Czasem bicie traktowane jest przez rodziców jako dowód miłości do dziecka. Oczywiście, w ten sposób rodzic racjonalizuje, szuka usprawiedliwienia dla tego, co robi. Nie dopuszcza do siebie myśli, że bije dziecko, bo nie umie zapanować nad swoją złością. Taka reakcja rodzica czyni szczególne spustoszenie w psychice dziecka - dostaje ono maksymalnie sprzeczną informację: tak cię kocham, że cię biję. W efekcie dziecko uczy się zaprzeczać swoim uczuciom. Ma problem z przeżywaniem złości, bo jak ma czuć złość do rodzica, skoro bije on z miłości.

Część rodziców w poczuciu winy przeprasza dzieci i próbuje im wynagrodzić to, co się stało. Dają coś dzieciom, tłumaczą się przed nimi, niejako przerzucając na nie w ten sposób odpowiedzialność za sytuację. Nie potrafią postawić dziecku granic. Dziecko więc "hula jak wicher", a w rodzicu wzbiera złość, aż w końcu nad nią nie panuje. Czasem rodzice pytają mnie: "Co zrobić, żeby trzylatek nie kopał babci?". Czują się bezradni, bo nie postawili wcześniej granic. A przecież nietrudno jest dwulatkowi zabronić kopania babci.

Niebezpieczna jest postawa, gdy rodzic jest fizycznie agresywny wobec swojego dziecka. Ale również postawa, gdy raz dał dziecku klapsa i wpadł w poczucie winy, że będzie ono straumatyzowane na całe życie. Pisze do mnie młoda mama, która raz szarpnęła swoją córeczkę. Od tego incydentu minął rok, a ona nie może sobie tego wybaczyć. I robi coraz dziwniejsze rzeczy. Ciągle próbuje wynagradzać dziecku ten klaps. Zatrzymuje w ten sposób jednorazowy incydent i sporo krzywdy wyrządza dziecku, które nic z tego nie rozumie.

Rodzice, którzy zgłaszają się do mnie, często problem widzą w dziecku. Mówią o tym, jakie ono jest nieznośne, niegrzeczne, jak trudno z nim wytrzymać. Chciałabym zachęcić rodziców do refleksji nie nad dziećmi, ale nad sobą, nad własną złością i impulsywnym jej wyrażaniem, nad odreagowywaniem własnych emocji na osobach słabszych, czyli dzieciach. Ta refleksja może być niełatwa. Prowadzi bowiem do własnego wnętrza, własnych przeżyć, własnej, często trudnej historii. Ale jest niezbędna, by zatrzymać przemoc, która jest obecna w tak wielu polskich domach.

Barbara Smolińska jest psychoterapeutką. Pracuje w Laboratorium Psychoedukacji, prowadzi terapię indywidualną, małżeńską i rodzinną. Współpracuje z miesięcznikiem "Dziecko".

źródło: onet.pl


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Poszukiwacz1234
moderator forum
moderator forum



Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wykopalisk

 PostWysłany: Pon 18:02, 11 Sty 2010    Temat postu: Back to top

Jak dorośli nieumyślnie krzywdzą dzieci

Aleksandra Lorenc-Steinmec, Alicja Zaremba
czasopismo Charaktery

Dorośli często krzywdzą dzieci niezamierzenie, nie zdając sobie z tego nawet sprawy, a nieraz - paradoksalnie - uważając, że robią to dla ich dobra.

Najczęściej agresję utożsamia się z różnymi aktami przemocy, które wywołują stanowczą reakcję społeczną. Ale już zachowania agresywne o małym nasileniu często są traktowane obojętnie. Tymczasem, jak wskazuje doświadczenie codzienne i praktyka terapeutyczna, to właśnie mała agresja jest znacznie częstsza.

Jedną z jej form, kto wie czy nie równie kaleczącą i niebezpieczną, jest agresja nie wprost. Niestety, jest ona częścią codziennych relacji dorosły - dziecko i nierzadko staje się bezpośrednią przyczyną wybuchów syna, córki, ucznia? Dorośli zastygają w zdziwieniu po takiej, według nich nieadekwatnej, reakcji dziecka - Co mu się stało, przecież nic nie zrobiłem, nic nie powiedziałem, a on tak zareagował? No właśnie - "nic takiego"! Tyle tylko, że dziecko któryś raz z rzędu usłyszało od tego samego dorosłego raniący komunikat, np. cytowaną w tytule autentyczną wypowiedź nauczyciela:
- Nawet Jaś (kozioł ofiarny w klasie) zrobiłby to lepiej - w tym jednym, krótkim zdaniu dwóch uczniów dostało swoją dawkę agresji nie wprost.

Krzywdzenie "przy okazji"
Agresja bywa różnie definiowana. Nam najbliższa jest definicja A.H. Busa, dla którego każde działanie (intencjonalne lub nie) wyrządzające fizyczną bądź psychiczną krzywdę innej żywej istocie jest agresją. Bus wyłącza z definicji agresji kryterium umyślności.

Wydaje się, że dorośli często krzywdzą dzieci niezamierzenie, nie zdając sobie z tego nawet sprawy, a nieraz - paradoksalnie - uważając, że robią to dla ich dobra. Gdyby było inaczej, należałoby zakładać złą wolę rodziców, nauczycieli, opiekunów.

Krzywdzenie dzieci niejako "przy okazji" jest tym, co rozumiemy pod pojęciem agresji nie wprost.

Agresja zazwyczaj jest reakcją na frustrację. Czym jest frustracja? Jest to stan emocjonalny, który pojawia się, gdy nie mamy możliwości zaspokojenia swoich potrzeb lub zrealizowania celu, gdy jesteśmy w sytuacji zagrożenia lub spiętrzenia się trudności. Długo utrzymujący się stan frustracji wywołuje silne emocje: rozdrażnienie, niezadowolenie, napięcie, gniew, a czasami nawet zagrożenie, strach i lęk. Praktyka terapeutyczna wskazuje, że można tu jeszcze dodać: zniecierpliwienie, złość, bezradność, zawiść/zazdrość, rozczarowanie, poczucie winy.

Jeżeli dorosły nie potrafi sobie radzić ze swoją frustracją, nie analizuje swoich emocji przeżywanych w relacji z dzieckiem, zwłaszcza gdy są one silne, to w jego zachowaniach pojawiają się reakcje agresywne. Jakie to mogą być reakcje i jakie treści są wtedy przekazywane?

Słowa, które ranią
W każdej relacji z drugim człowiekiem odbieramy i nadajemy różne komunikaty. Proces ten zachodzi nieustannie i musimy pamiętać, że komunikujemy się nie tylko werbalnie (za pomocą słów), ale i niewerbalnie (poprzez sygnały płynące z naszego ciała). Czy wiecie, jak wygląda odbieranie komunikatów nadawanych przez innych?

Tylko 7 proc. informacji czerpiemy ze słów (z treści), 38 proc. z głosu (ważna jest barwa, siła, intonacja) i aż 55 proc. z ekspresji ciała.

Trzeba też pamiętać, że to od nas, dorosłych, w dużym stopniu zależą relacje z dzieckiem. Na początek zajmijmy się przekazem werbalnym. Wszyscy słyszeliśmy w swoim życiu wiele wypowiedzi niosących treści agresywne. Warto je odpamiętać. Bo jeśli dla nas były raniące i tak je zapamiętaliśmy, to na pewno podobnie są przeżywane przez dzieci, z którymi właśnie się kontaktujemy. Bardzo często dorosły, gdy jest w silnym stresie, używa w stosunku do dzieci słów i zwrotów, które ranią. I nie musi nawet podnosić głosu. Należą do nich:

* - inwektywy: głupi, leń, oferma, osioł;
* - porównania: nawet Jaś zrobiłby to lepiej; tylko idioci tak postępują; grzeczne dziewczynki tak nie robią,
* - groźby: spotkamy się na języku polskim; porozmawiamy, jak wróci ojciec; zobaczysz, ja ci pokażę;
* - oskarżenia: jestem pewna, że to ty ukradłeś; no, jak zwykle Jaś Kowalski; bo ty zawsze...; bo ty nigdy...;
* - pouczenia i kazania: ja w twoim wieku...; z takimi ocenami to nigdzie się nie dostaniesz;
* - szyderstwa (kpiny): co ty robisz w tej klasie (szkole), w ogóle co ty robisz w liceum?; ale się dzisiaj ubrałeś - chyba wszyscy cię będą podziwiać;
* - rozkazy: Mów ciszej! Stój spokojnie! Nie pchaj się! Milcz teraz! Zamknij się!
* - żarty: nie musisz zamykać okien, w tej klasie nie ma orłów; masz czoło nieskażone myślą; masz oczy tęskniące za rozumem; widzę, jak się gonią twoje dwie szare komórki i nie mogą się spotkać; typowa blondynka.

Każdy z nas mógłby uzupełnić tę listę o wiele innych przykładów, których sam doświadczył lub o których słyszał. A przecież słowa to tylko jeden kanał komunikacyjny (i to nie najważniejszy); pamiętajmy, że najwięcej informacji czerpiemy z mowy ciała.

Mowa ciała z ładunkiem agresji
Najbardziej ekspresyjna jest twarz. To, co wyraża nasza twarz nazywamy mimiką. Oczy (spojrzenie, wzrok) stanowią z kolei najważniejszy obszar wizualnej uwagi. Podczas rozmowy nasza uwaga koncentruje się przez ponad 40 procent czasu na oczach rozmówcy. Do innych elementów mowy ciała należą gesty, a więc: ruchy rąk, pozycja ciała, czyli ruchy całego ciała, sposób siedzenia, nasza postawa, a także układ przestrzenny, a więc odległość, jaka dzieli nas od rozmówcy, i dotyk.

Zobaczmy więc, co w komunikacji niewerbalnej może być nośnikiem agresji. Na pewno mimika, np.: brak wyrazu mimicznego - twarz-maska, lekceważące wygięcie ust, gniewne zmarszczenie brwi, wydymanie policzków, marszczenie czoła, brak uśmiechu. Agresywne może być również spojrzenie, np. zimne spojrzenie, unikanie kontaktu wzrokowego lub przeciwnie: świdrujące spojrzenie, wznoszenie oczu ku niebu. Wzruszanie ramionami, lekceważące machnięcie ręką, "stop" dłonią - ucinanie kontaktu, wymachiwanie palcem przed nosem (grożenie palcem), ostentacyjne spoglądanie na zegarek, tupanie nogą, to gesty odbierane jako agresywne. Warto przyjrzeć się również swojej pozycji ciała podczas rozmowy. Jeżeli odchylamy się od rozmówcy, odwracamy do niego bokiem, napieramy na rozmówcę, zmuszając go do cofania się, to nasza pozycja nie jest przyjazna. Dotyk również może być nośnikiem agresji: wpijanie palców w ramię rozmówcy, dotykanie wskazującym palcem w pierś (kłucie w pierś rozmówcy), niecierpliwe poklepywanie. Odległość, jaka dzieli nas od rozmówcy - pochylanie się nad siedzącym, napieranie całym ciałem, przekraczanie granic, zagarnianie terytorium - to jest agresywny układ przestrzenny.

Podwójna komunikacja
W praktyce najczęściej mamy do czynienia z całą kombinacją różnych przekazów werbalnych i niewerbalnych. Sygnały niewerbalne sprzyjają lepszemu i pełniejszemu zrozumieniu przekazu. Pozwalają dookreślić treść przekazywaną słowami. Jasność komunikacji zależy od zgodności pomiędzy przekazem słownym i bezsłownym. Zgodność komunikatów powoduje wzmocnienie przekazu. Często bywa jednak tak, że pomiędzy poszczególnymi elementami przekazu nie ma spójności - mówimy wtedy o podwójnej albo fałszywej komunikacji. Co innego wyrażają słowa, a co innego np. spojrzenie i mimika.

Trzeba jednak wiedzieć, że w przypadku braku spójności pomiędzy przekazem słownym a pozasłownym odbiorca bardziej uwierzy mowie ciała niż słowom. Kiedy słowa przeczą sygnałom wizualnym, zdajemy się na te drugie, traktując je jako bardziej wiarygodne (jesteśmy raczej wzrokowcami niż słuchowcami).

Szkoła agresji
Według Alberta Bandury, kanadyjskiego psychologa i twórcy teorii społecznego uczenia się, agresja jest przeważnie zachowaniem wyuczonym. Powstaje poprzez obserwację agresywnych form zachowań, naśladowanie, bezpośrednie doświadczanie i powtarzanie. Eksperymenty Bandury wykazały, że samo oglądanie innej osoby zachowującej się agresywnie może wzmóc agresywne zachowania u małych dzieci (eksperyment z lalką Babo). Jeżeli traktujemy agresję w kategoriach uczenia, to możemy wyróżnić trzy szkoły agresji: dom rodzinny, szkołę i media.

Jak nauka agresji wygląda w szkole? Przyjrzyjmy się autentycznemu przykładowi: Nauczyciel mówi do ucznia przy klasie - Ty to jesteś taka popierdółka. Klasa śmieje się i naśladuje nauczyciela, który zamodelował określony sposób zachowania. Uczeń staje się kozłem ofiarnym lub sam zaczyna odpowiadać agresją, której nauczył się od nauczyciela.

Agresywne starcia w szkole (zarówno między uczniami, jak i w relacji nauczyciel - uczeń) można podzielić na cztery grupy. Po pierwsze jest to agresja fizyczna, czyli bezpośrednie starcie dwóch osób, bójka. Na szczęście występuje stosunkowo rzadko. Po drugie - agresja werbalna, czyli wyzwiska, przekleństwa, komentarze o treści agresywnej. Stanowi ona ponad 50 proc. wszystkich przypadków agresji. Trzeci rodzaj agresji to agresja pośrednia (cicha), czyli brak reakcji w sytuacji zagrażającej lub brak wzmocnienia wtedy, gdy powinno być. Cicha agresja jest równie bolesna jak każda inna, ponieważ nie można się włączyć, współdziałać ani bronić. Przykład: Piotruś - Mamo, pani Kasia to mnie chyba nie lubi, nigdy mnie nie pochwaliła... Czwarty rodzaj agresji, to agresja relacji. Polega na wykluczeniu kogoś z grupy, przedstawieniu siebie w lepszym świetle, narzucaniu swojej woli, budowaniu swojego poczucia wartości kosztem innych. Przykładem może być wypowiedź nauczyciela do ucznia - Nie udzieliłem ci głosu! Dwie ostatnie kategorie to szczególne przykłady agresji nie wprost.

Skazani na agresję?
Przypatrzmy się teraz takiej autentycznej sytuacji: Chłopiec, uczeń klasy czwartej, do terapeuty - Mam przerąbane z panią od polskiego. Terapeuta - Co takiego się stało? Chłopiec - Trzasnąłem drzwiami w toalecie, a pani (dla ucznia jest to nowy nauczyciel, bo to przecież klasa czwarta), widziała to i powiedziała: "No, spotkamy się na polskim!".

Chłopiec z rozpoznaniem ADHD w trakcie sesji terapeutycznej wykazywał bardzo nasilony poziom niepokoju oraz lęku przed nauczycielką. A przecież ze strony pani od polskiego była to przypadkowo rzucona uwaga i zdarzenie nie miało dalszych reperkusji.

Widocznie pani nie zdawała sobie sprawy, że dzieci ze specyficznymi problemami edukacyjnymi są przewrażliwione i szczególnie wyczulone na zachowania dorosłego. Każdą wypowiedź dorosłego, a szczególnie niejednoznaczną (potknięcie), odbierają zawsze personalnie do siebie.

Jak już wspomniałyśmy, podłożem agresji jest długotrwały stres, frustracja i towarzyszące temu silne i trudne emocje. Przez to - często nieświadomie - stajemy się agresorami, raniąc innych. W pracy nauczycieli frustrujących, stresogennych sytuacji jest bardzo dużo. Czy wobec tego nauczyciele są skazani na stosowanie agresji nie wprost w relacji z dziećmi? Oto kilka wskazówek, które mogą pomóc w radzeniu sobie z emocjami prowadzącymi do agresji (również tej nie wprost):

* - szybka, realistyczna ocena sytuacji,
* - naturalny opis, czyli nazwanie konkretnego zachowania w miejsce pejoratywnej oceny,
* - asertywność,
* - autorefleksja,
* - "zaczarowane czynności" na opanowanie gniewu i złości,
* - używanie języka "ja",
* - unikanie słów: "nie", "ty zawsze", "ty nigdy"," ty jak zwykle",
* - wyrażanie oczekiwań (pozytywny wzorzec), a nie zakazów,
* - uczestnictwo w grupach wsparcia (zapobieganie wypaleniu zawodowemu).

Zastosowanie któregoś z tych sposobów, a szczególnie autorefleksji, na pewno poprawi relację dorosłego z dzieckiem.

I na zakończenie: warto, aby każdy dorosły, w tym i nauczyciele, przypomniał sobie słowa Janusza Korczaka: "Zdaj sobie sprawę z tego, do czego sam jesteś zdolny, zanim dzieciom poczniesz wykreślać zakres ich praw i obowiązków. Ze wszystkich sam jesteś dzieckiem, które musisz poznać, wychować i wykształcić przede wszystkim."

Dr Aleksandra Lorenc-Steinmec jest psychologiem klinicznym, terapeutką Krakowskiego Ośrodka Terapii, współzałożycielką Centrum CBT Kraków. Zajmuje się terapią indywidualną dzieci i ich rodziców, prowadzi grupy konsultacyjno-szkoleniowe dla psychologów, pedagogów i nauczycieli.

Mgr Alicja Zaremba jest psychologiem, terapeutką Krakowskiego Ośrodka Terapii, współzałożycielką Centrum CBT Kraków. Zajmuje się terapią indywidualną dzieci i rodziców, prowadzi grupy konsultacyjno-szkoleniowe dla psychologów, pedagogów i nauczycieli oraz grupową psychoedukację dla rodziców.

Warto przeczytać:

1. J. Ranschburg, Lęk, gniew, agresja, WSiP, Warszawa 1980.
2. A. Bandura, R.H. Walters, Agresja w okresie dorastania, PWN, Warszawa 1968.
3. G. Hang-Schnabel, Agresja w przedszkolu, Wydawnictwo "Jedność", Kielce 2001.

źródło onet.pl


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Poszukiwacz1234
moderator forum
moderator forum



Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wykopalisk

 PostWysłany: Pon 18:07, 11 Sty 2010    Temat postu: Back to top

Poranione słowami Paweł Karpowicz

Kupują swoim dzieciom najdroższe ubrania i zabawki, fundują wakacje w modnych kurortach i lekcje gry na fortepianie. W zamian oczekują absolutnego posłuszeństwa i spokoju. Nie biją dzieci, ale znęcają się nad nimi psychicznie.

Przemoc fizyczna wobec dziecka jest stosunkowo łatwa do zidentyfikowania – na jego ciele pozostają przecież widoczne ślady pobicia, siniaki, zadrapania. Dużo trudniej zdefiniować i rozpoznać przemoc psychiczną: emocjonalną, słowną, intelektualną. O ile fizyczne znęcanie się nad dzieckiem traktowane jest jako przestępstwo, to przemoc psychiczna – której sprawcami są rodzice, starsze rodzeństwo, dorośli kuzyni i krewni oraz nauczyciele – często pozostaje „taktownie” przemilczana. Dorośli udają, że niczego nie słyszeli i nie widzieli, albo wydaje im się, że nie ma w takim traktowaniu dziecka nic złego, bo z nimi w dzieciństwie postępowano tak samo. A przecież doznawana w dzieciństwie przemoc emocjonalna prowadzi do depresji, uzależnień oraz samobójstw.
Najbardziej powszechną formą przemocy psychicznej stosowaną wobec dzieci jest przemoc emocjonalna: brak lub niedostatek miłości w relacji dziecko – dorosły opiekun. Stosują ją osoby niedojrzałe pod względem emocjonalnym, które w relacjach z dziećmi nie potrafią kierować się miłością, życzliwością, ciepłem, troską i szacunkiem. Nie są empatyczne i nie umieją odczuwać stanów uczuciowych drugiego człowieka. Dziecko, słabsza i bezbronna istota, łatwo staje się ich ofiarą. Tak jak sześcioletnia Kasia, która jest dla swojego ojca obiektem podnoszącym jego prestiż w oczach znajomych. Na wszystkich spotkaniach towarzyskich i rodzinnych każe córce śpiewać, recytować wierszyki i tańczyć, choć ona bardzo tego nie lubi. Gdy Kasia słyszy, że mają przyjść goście, płacze i prosi ojca, żeby mogła zostać w swoim pokoju...
W zdrowych relacjach rodzic – dziecko energia przepływa od osoby dorosłej do nieletniej. Matka i ojciec obdarowują dziecko częścią osobistego nadmiaru miłości.
Jeśli jednak mają poważne deficyty ciepłych, opiekuńczych uczuć, wykorzystują własne dziecko jako źródło tych uczuć. Dziecko w takim układzie narażone jest na ciągłe „wyszarpywanie” energii życiowej i często traktowane jak zabawka.
Szczególnie okrutnym typem emocjonalnego uwikłania jest podwójne wiązanie, które polega na konsekwentnym i długofalowym nadawaniu przez rodzica wewnętrznie sprzecznych komunikatów, na jednoczesnym mówieniu dziecku „tak” i „nie”. Rodzice oczekują od dziecka, by stawało się samodzielne, a jednocześnie ograniczają jego wolność, niezależność i samodzielność. Oczekują od niego bardzo dobrych wyników w nauce, a jednocześnie traktują je jak głupie i niedojrzałe. Chcą, by dziecko było otwarte i śmiałe w relacjach z ludźmi, a jednocześnie przedstawiają mu świat jako zagrażający. Rodzice manipulują uczuciami – wypierają i tłumią swoje uczucia gniewu i złości (lęku, strachu), a dziecku zabraniają odczuwania tych uczuć, zawstydzając je. Pojawianie się takich uczuć uważają za naganne i wmawiają synowi: „Chłopcy się nie boją”, „Chłopcy nie płaczą”, a córce: „Dziewczynki nie złoszczą się”, „Grzeczne dzieci nie okazują złości”.

Za „szklaną szybą”

Bardzo trudną do wykrycia przemocą psychiczną jest zaniedbanie, porzucenie emocjonalne dziecka. W anglojęzycznej literaturze przedmiotu określa się ten typ zachowań i postaw rodzicielskich jako abandonment (abandon), abandoned child. Dziecko pochodzi ze świetnie sytuowanej rodziny, ma modne ubrania, drogie zabawki, wyszukane rozrywki. Brakuje mu tylko jednego: uwagi i świadomej obecności rodziców.
Rodzice, choć fizycznie obecni w domu, emocjonalnie i duchowo są gdzieś daleko. Ojcowie przesiadują przed telewizorem lub zasłaniają się gazetą; nie potrafią nawiązać bliskiej i ciepłej relacji z dzieckiem. Matki tak są pochłonięte domowymi obowiązkami, że ich serce pozostaje zamknięte. Dziecko zaniedbane pod względem emocjonalnym odczuwa, że pomiędzy nim a rodzicem istnieje swego rodzaju „szklana szyba”, przez którą nie przenikają uczucia. Przeważnie dzieci są zaniedbywane emocjonalnie w rodzinach, w których istnieje problem uzależnienia jednego lub obojga rodziców – nie tylko od alkoholu czy narkotyków, ale również od pracy, seksu czy jedzenia.
Inną, bardzo często stosowaną nieświadomie formą przemocy psychicznej jest traktowanie dziecka jak kozła ofiarnego. Dziecko pełni w układzie rodzinnym rolę osoby, która zbiera na siebie efekty konfliktów, tarć i walk pomiędzy dorosłymi, a szczególnie między rodzicami. Jest swoistym piorunochronem, który – kosztem wewnętrznych zniszczeń – uziemia emocjonalne burze w rodzinie. Takie dzieci często zamykają się w sobie, popadają w stany nerwicowo-depresyjne lub też odwrotnie – stają się nadaktywne. Rola kozła ofiarnego może obejmować także relacje z rodzeństwem, które odreagowuje na krzywdzonym dziecku własne stresy i traumy.
Kolejną formą przemocy emocjonalnej jest często spotykana inwersja ról w rodzinie: dziecko jako rodzic rodzica. Rodzic, który w dzieciństwie był pozbawiony dostatecznej troski, uwagi i miłości, oczekuje tego od swego dziecka. W efekcie jest to niszczące nie tylko dla dziecka, ale również dla osoby dorosłej – rodzica.

Poranione słowami

Powszechnym zjawiskiem jest przemoc słowna wobec dzieci. Łatwo jest zranić słowami... Nie pozostawiają one widocznych gołym okiem śladów na ciele, ale skutecznie niszczą psychikę. Repertuar słów i zwrotów, które odbierają dziecku godność i poniżają je, jest szeroki. „Głupol”, „debil”, „kołek”, „dureń”, „wariat”, „głąb”, „matoł”, to tylko niektóre z najczęściej stosowanych zwrotów w szkołach i w domach.

Jeszcze gorszą formą poniżania i odbierania godności jest stosowanie wobec dziecka określeń wulgarnych i obelżywych. Znałem kiedyś rodzinę, w której ojciec stale zwracał się do swego syna słowami: „Ty skurwysynu”, do żony i najstarszej córki mówił: „I co mam zrobić z tym skurwysynem?”.
Czasem rodzice czy starsze rodzeństwo wymyślają własne, twórcze określenia, które są równie poniżające i bolesne jak przytoczone wyżej, np. mówią o najmłodszym synu „towarzysz klapiak”. Jeden ze znanych mi ojców w ogóle nie wypowiadał imienia córki, zwracał się do niej jedynie per „cielątko”. Ale szkodliwe dla dziecka może być także zwracanie się do niego pieszczotliwymi zwrotami (pseudoimionami), używanymi we wczesnym okresie życia. Dziecko, które uczy się mówić, często używa zabawnie zniekształconych słów. Dorośli podchwytują je i zamieniają na stały przydomek, który zastępuje imię. Mówią do kilkuletniego, a niekiedy kilkunastoletniego dziecka: Niunia, Niuniek, Guga, Gusia itp. Niekiedy poniżające określenia związane są z cechami fizycznymi dziecka. Słyszymy określenia typu: okularnik (do dziecka noszącego okulary), ryży (do dziecka o rudych włosach), grubas (do dziecka otyłego).
Dziecko poniżane traci godność i nabiera negatywnych przekonań na swój temat. Przemoc słowna jest jak refren wciąż słyszanej piosenki – utrwala w psychice dziecka negatywne stereotypy.
Za pomocą słów dorośli opiekunowie programują umysł dziecka, często jest to programowanie negatywne. Wypowiadają zdania, których skutki są brzemienne i długofalowe: „Takim, jak ty, nic w życiu nie wyjdzie”, „Będziesz miał w życiu same trudności”, „Jesteś beznadziejny”, „Wypadł sroce spod ogona”, „Taki słabeusz jak ty nie poradzi sobie w życiu”. Pewna kobieta po kłótni w mężem powiedziała do swego 10-letniego syna: „Teraz mam w domu dwóch diabłów”.
Takie określenia wyrządzają poważne szkody w psychice dziecka, zasiewają w niej trujące ziarna. A przecież rodzice zobowiązani są kreować przed swym dzieckiem pozytywną wizję przyszłości. Programując je negatywnie, rodzice podcinają dziecku skrzydła, odbierają poczucie bezpieczeństwa i zaburzają jego poczucie wartości. W efekcie dziecko będzie miało trwałą skłonność do odrzucania samego siebie i spełnią się negatywne oczekiwania i przepowiednie rodzica. Będzie mógł powiedzieć z wątpliwą satysfakcją: A widzisz, tyle razy ci mówiłem, że taki mięczak jak ty niczego w życiu nie osiągnie!

Zbyt głupie, by pojęło

Dziecko wykazuje naturalną ciekawość, zainteresowanie otaczającym je światem. Pragnie go poznawać, eksplorować, doświadczać. Początkowo poznaje świat za pomocą zmysłów, ale gdy nauczy się mówić i myśleć abstrakcyjnie, staje się zdolne do poznania pośredniego – korzysta z wiedzy dorosłych. Zaczyna wówczas zadawać dużo pytań. Jest to dla rodziców sprawdzian cierpliwości i tego, czy rzeczywiście szanują swoje dziecko i jego potrzeby poznawcze. Trzeba mieć sporo dobrej woli, otwartej uwagi, otwartości i skupienia, by udzielić dziecku sensownych odpowiedzi na pytania: Dlaczego babcia umarła? Dlaczego biedronka ma na skrzydłach trzy kropki? Dokąd idą ludzie po śmierci? Dlaczego tatuś się goli? Skąd się biorą dzieci? Dlaczego dziadek ma pomarszczoną skórę na twarzy?
Żadnych pytań, nawet tych błahych, nie należy lekceważyć. Do etapu stawiania przez dziecko pytań trzeba podejść z uwagą i szacunkiem. Dziecko od małego chce poznawać tajemnice życia, odnajdywać istniejący w świecie ukryty sens. Jeżeli dorośli potrafią w sposób rozważny i mądry odpowiadać na pytania dotyczące śmierci, seksualności, zdrowia, choroby, cierpienia i innych ważnych egzystencjalnych doświadczeń, dziecko otrzymuje podstawy do budowania dojrzałej osobowości.
Lekceważenie poznawczej ciekawości dziecka nosi znamiona psychologicznego zaniedbania. Dorośli często uważają, że dziecko jest zbyt głupie lub zbyt małe, by coś zrozumieć. Brakuje im cierpliwości lub umiejętności dostosowania odpowiedzi do wieku dziecka. Nie potrafią przyznać się dziecku, że czegoś nie wiedzą, a przecież udzielenie takiej odpowiedzi jest wyrazem uczciwości. Rodzic także ma prawo nie wiedzieć. Może wtedy pokazać dziecku, jak i gdzie szukać odpowiedzi.
Przemocą intelektualną jest nie tylko ignorowanie pytań dziecka i nieudzielanie mu żadnej odpowiedzi, ale również podawanie fałszywych informacji. Aby ułatwić sobie życie, dorośli posuwają się do kłamstwa i wmawiają dziecku: to bocian przynosi dzieci. Skutki takich działań są opłakane. Dzieci mają fałszywą wizję świata i przestają wierzyć rodzicom. Dorośli zaś będą musieli zmierzyć się w przyszłości z negatywnymi konsekwencjami własnych działań w postaci zaburzonej świadomości swoich dzieci...


Krzywdzą skrzywdzeni
Z badań Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że w polskich domach równie często jak agresja fizyczna, stosowana jest przemoc psychiczna. Najczęściej jest to agresja słowna (mówiło o niej 10 procent respondentów), ograniczanie kontaktów z rodziną i przyjaciółmi (7 proc.) oraz poniżanie i wyśmiewanie (6 proc.).
O przemocy psychicznej wspomina również raport Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej na temat krzywdzenia dzieci w Polsce, opracowany w 2008 roku w ramach Krajowego Programu Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. Wynika z niego, że w domu co jedenastego badanego dochodzi do przemocy psychicznej wobec dzieci. Jej ofiarami częściej są chłopcy. Spośród badanych, którzy przyznali się do znęcania się psychicznego nad dziećmi, 34 proc. wskazało, że najczęściej robili to, gdy dzieci miały od 7 do 10 lat. Jedna piąta sprawców dręczyła emocjonalnie dzieci w wieku 11–15 lat. Ponad jedna trzecia rodziców, którzy stosują przemoc psychiczną, sama doświadczała jej w dzieciństwie od własnych rodziców:
Co piąty badany przyznał, że dopuścił się przemocy wobec swoich dzieci, gdy miał kłopoty w pracy lub z pieniędzmi, a co trzeci – gdy pojawiły się jakieś poważne problemy w rodzinie lub małżeństwie. 4 proc. rodziców stosujących przemoc skrzywdziło dzieci, będąc pod wpływem alkoholu.
Z ministerialnego raportu wynika, że jedna piąta rodzin, w których dzieci były dręczone psychicznie, skorzystała ze wsparcia różnych instytucji i organizacji zajmujących się pomocą tego typu rodzinom. Połowa rodzin korzystających z tej pomocy oceniła ją jako w pełni skuteczną.

źródło:charaktery.eu


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum grupa wsparcia dla ofiar Strona Główna -> PROBLEM KRZYWDZENIA DZIECI Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach